Rozpoczynając swoją przygodę z poszukiwaniami genealogicznymi zastanawiałem się jak daleko wstecz uda mi się odnaleźć informacje o moich przodkach. Wychowując się w domu pełnym ludzi mi bliskich na temat historii rodziny Chromińskich mówiło się mało, a można powiedzieć że prawie wcale. Nie było mi dane porozmawiać o tym z dziadkiem, gdyż zmarł cztery lata przed moimi narodzinami. Z tego powodu głównym źródłem informacji o Chromińskich była babcia. Jak sama wspominała, mój dziadek nie wiedział zbyt wiele o historii rodziny. W chwili śmierci swojego ojca (a mojego pradziadka) miał bowiem dwanaście lat. Moja babcia będąc osobą bardzo towarzyską często zasiadała w kuchni i opowiadała mi o swoich przeżyciach. Z jej opowieści wyłapywałem powtarzające się fakty. Byłem wtedy jeszcze dzieckiem, a już wiedziałem że rodzina dziadka pochodziła „gdzieś z siedleckiego”, ale skąd dokładnie nie wiadomo.
Mój dziadek Jan urodził się w 1923 r. w Markach. Był drugim dzieckiem Stanisława i Stanisławy z Borkowskich. Dziadek miał dwie siostry – starszą o dwa lata Michalinę oraz młodszą o pięć lat Marię. Dziadek dorastał i wychowywał się w podwarszawskich Markach. W tej miejscowości na cmentarzu znajdują się groby dziadka i jego siostry oraz pradziadków.
O pradziadku Stanisławie mówiło się w domu że walczył jako żołnierz armii carskiej w wojnie rosyjsko-japońskiej 1905 r. Po jej zakończeniu miał rzekomo długo przebywać na wschodzie będąc jeńcem w Mandżurii. Tata opowiadał, że w domu u babci była gdzieś nawet stara fotografia pradziadka w mundurze rosyjskim, ale będąc dzieckiem nigdy jej nie widziałem. Z kolei babcia wspominała, że pewnych informacji o pradziadku Stanisławie (a jej teściu) dowiedziała się wraz z dziadkiem w dniu ich ślubu w Mrozach w 1954 r. Wówczas to ksiądz, który udzielał im sakramentu małżeństwa, wspomniał że znał mojego pradziadka – wyruszając na wojnę z Japończykami zostawił żonę z którą nie miał dzieci. Kobieta ta miała być niskiego wzrostu i umarła na tyfus kiedy pradziadek był na wschodzie. Ten sam ksiądz opowiadał także o pewnym oficerze (babcia raz podawała że był to generał, a innym razem że pułkownik), który nazywał się Chromiński. Ów oficer miał mieszkać przed wojną w okolicach Wołomina i jeździł na białym koniu. Moja rodzina wiedziała tylko o jednym rodzeństwie pradziadka Stanisława. Była to młodsza siostra Zofia, której potomkowie do tej pory żyją w Warszawie i z którymi zawsze byliśmy w bliskich relacjach. To od nich otrzymałem przygotowane drzewko genealogiczne, które dosłownie mnie „zamurowało”. Z ustalonych przez nich informacji wynikało, że pradziadek Stanisław oprócz siostry Zofii miał jeszcze trójkę rodzeństwa – siostrę Halinę, brata Jana (zmarł w wieku trzech lat) oraz jeszcze jednego nieznanego z imienia brata (zmarł w wieku dwudziestu trzech lat). Potomkowie Haliny również mieszkają w Warszawie i utrzymują kontakt z potomkami Zofii. Z ich relacji wynika, że rodzeństwo poróżniło się pewnym wydarzeniem i wówczas kontakt został zerwany. Z przeprowadzonej przeze mnie rozmowy telefonicznej z wnuczką Haliny dowiedziałem się, że jej dziadkowie również mieszkali w Markach i że także tam urodziła się jej mama.
Otrzymane drzewo genealogiczne dostarczyło mi wiele cennych informacji, a wśród nich tę najcenniejszą – kolejne ogniwo wstecz – prapradziadka Ludwika, o którym nigdy wcześniej w domu nic nie słyszałem. Analizując drzewo szybko zauważyłem pewien przypadek lub celowość w powtarzaniu się w mojej gałęzi tych samych imion. I tak mój dziadek Jan nosił imię po swoim stryju. Mój tata nosi imię po swoim dziadku Stanisławie, a ja z kolei po siostrze dziadka Michalinie.
Będąc już na stażu w Archiwum Głównym Akt Dawnych zacząłem zbierać informacje dotyczące rodu Chromińskich. W tym celu przeglądałem dostępne w czytelni archiwum herbarze, słowniki oraz dokumenty. Wówczas to odkryłem, że nasz ród wywodzi się z ziemi siedleckiej i przypomniałem sobie o opowieściach babci. Zacząłem naciskać na babcię, aby opowiedziała mi wszystko jeszcze raz o tym co wie i pamięta na temat rodziny Chromińskich. Dopiero wtedy pokazała mi fotografię pradziadka Stanisława w mundurze rosyjskim oraz jego fotografię ślubną. Babcia przypomniała sobie także o jakichś dokumentach przechowywanych na dnie szuflady. Zaczęliśmy razem szukać i znaleźliśmy! Był to oryginalny dowód osobisty mojego pradziadka z 1923 r. W dokumencie tym była dokładna data urodzenia pradziadka oraz jego miejsce urodzenia – Siedlce. Dowód zachowany był w kiepskim stanie i wymagał naprawy. W środku była kolejna fotografia pradziadka oraz małe zdjęcie prababci z dziećmi. W szufladzie znajdował się również akt chrztu mojego dziadka Jana. Odnalezienie tak cennych dla mnie pamiątek po przodkach rozbudziło we mnie głód informacji. W tym samym okresie poprzez stronę internetową www.chrominscy.pl poznałem ciekawe osoby o podobnych zainteresowaniach. Ich wiedza oraz doświadczenie zaowocowały wizytą (moją i taty) w Archiwum Państwowym w Siedlcach. Bez większych problemów udało nam się odnaleźć w księgach parafialnych pośród zapisków w języku rosyjskim informację dotyczącą momentu narodzin i chrztu pradziadka Stanisława. Wynikało z niej, że mój prapradziadek Ludwik był w Siedlcach kolejarzem i pracował w charakterze dróżnika. W tym miejscu muszę nadmienić, że oprócz Ludwika na kolei pracował całe życie także mój dziadek Jan jak starszy instruktor Straży Ochrony Kolei, mój tata Stanisław był starszym maszynistą elektrycznych pojazdów trakcyjnych (emeryt), a stryj Wojciech nadal jest starszym inspektorem diagnostyki torowej.
Tuż po stażu w AGAD-zie podjąłem pracę w Centralnym Archiwum Wojskowym w Rembertowie oraz rozpocząłem studiowanie historii (specjalizacja: archiwistyka i zarządzanie dokumentacją) na Akademii Podlaskiej (obecnie Uniwersytet Przyrodniczo-Humanistyczny) w Siedlcach. Dokumenty na studia pojechałem złożyć wraz ze stryjem, który mi towarzyszył. Wykorzystaliśmy ten dzień także na poszukiwania w siedleckim archiwum. Udało nam się odnaleźć zapis o narodzinach siostry pradziadka Zofii, która urodziła się już w Mrozach. Także w tym fragmencie prapradziadek Ludwik zapisany był jako dróżnik kolejowy, lecz już na stacji Mrozy. Mając podany wiek Ludwika w momencie narodzin obojga dzieci oraz daty ich narodzin, można było z łatwością ustalić jego rok urodzenia – 1845.
Pracując w archiwum wojskowym przypomniałem sobie o babcinych opowieściach o generale Chromińskim na białym koniu. Udało mi się odnaleźć nie generała, a pułkownika Kazimierza Chromińskiego. Pasował on do relacji zasłyszanej od księdza, bowiem mieszkał w willi „Chromna” (nazwa wsi będącej rodowym gniazdem rodu Chromińskich i leżącej 10 km na płd.-wsch. od Siedlec w parafii Zbuczyn) pod Wołominem (w Kobyłce). Jak się później okazało, był to rodzony brat dziadka naszego byłego prezesa Stowarzyszenia Rodu Chromińskich i nota bene były dowódca 22. Siedleckiego Pułku Piechoty (07.12.1918 – 15.04.1919).
Od koleżanek i kolegów z pracy dowiedziałem się, że w Rembertowie mieszkają jacyś Chromińscy, a na miejscowym cmentarzu są także pochowani. Informacja o rembertowskich grobach Chromińskich bardzo mnie zaciekawiła, bowiem cmentarz usytuowany jest na Nowym Rembertowie przy ulicy Grzybowej. Nazwa ulicy pochodzi od nazwy istniejącej jeszcze przed wojną wsi Grzybowa, którą wchłonął Rembertów. Było to dla mnie o tyle ciekawe, bo w odnalezionym dowodzie osobistym pradziadka widnieje następujący wpis urzędnika w rubrykach:
„Miejsce osiedlenia (miejsce zapisu do ksiąg stałej ludności, przynależność gminna, miejsce zapisu do ksiąg organizacji stanowych) pow. Warszawski gm. Okuniew, w. Grzybowa № 1 str. 410.
Miejsce zamieszkania (faktycznego stałego pobytu) w. Marki gm. Brudno.”
Zapisek ten jednoznacznie wskazuje, iż mój pradziadek znał tę miejscowość i za pewne żyjących tu Chromińskich. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że byli nawet bliższą rodziną. Podbudowany swoim odkryciem udałem się na tamtejszy cmentarz i znalazłem grób Piotra Chromińskiego, zmarłego w latach 80-tych. W rok później wraz ze swoją dziewczyną (Rembertowianką) udałem się ponownie na cmentarz rembertowski. Wówczas odnaleźliśmy kolejne dwa groby Chromińskich. I tu znów albo zbieg okoliczności, albo celowość w postaci nieznanej nam tradycji (chodzi o nazwę imion, zakładając że była to bliższa rodzina mojego pradziadka) – w pierwszym grobie pochowany był Jan Chromiński, a w drugim Stanisław wraz z synem Aleksandrem. Jakby tego było mało, to ów pochowany Jan leży we wspólnej mogile z osobami o nazwiskach: Borkowski i Domański. Jako student historii w Siedlcach oraz genealog-amator dobrze wiem, że są to typowe i często występujące w rejonie Siedlec nazwiska okolicznej drobnej szlachty (podobnie jak Chromińscy), pochodzące od nazw wsi: Borki i Domanice.
Na zakończenie, odnośnie tej powtarzalności imion w mojej gałęzi, chciałbym przytoczyć fragment zapisu o Chromińskich wylegitymowanych w Heroldii Królestwa Polskiego z herbarza Seweryna Uruskiego „Herbarz szlachty polskiej”:
„Po Janie, drugim synu Andrzeja, synowie: 1) Wojciech, tego syn Krzysztof pozostawił syna Ludwika, po którym syn Józef zaślubił Franciszkę Borkowską i z niej miał syna Franciszka, wylegitymowanego w Królestwie 1840 r.; 2) Jakób, po którym pochodzący: Tomasz, Antoni i Andrzej, synowie Franciszka, 1851 r., a Jan i Franciszek, synowie Wojciecha, i Małgorzaty Jastrzębskiej, w r. 1855 wylegitymowani w Królestwie. Z tej linii Maciej, pisarz komory celnej w Ciechanowie, a poprzednio w Włocławku, syn Szymona i Agnieszki Rzewuskiej, w r. 1838, Szczepan, syn Andrzeja, właściciel części szlacheckiej we wsi Chromnie, w 1838 r., Stanisław i Jan, w wojsku ros., synowie Ludwika i Tekli z Moszczybrodzkich, w 1851 r. wylegitymowani w Królestwie.”
Być może jest to tylko przypadek, ale powtarzają się ponownie te same imiona: Ludwik, Jan i Stanisław, a te z kolei są charakterystyczne dla mojej gałęzi. Stanisław i Jan wylegitymowali się w 1851 r. Mój prapradziadek Ludwik urodził się w 1845 r. i mógł dostać imię po swoim dziadku. On sam mając synów nazwał jednego Jan, a drugiego Stanisław… Czy mój prapradziadek Ludwik był synem wylegitymowanych Jana lub Stanisława? To kolejna zagadka genealogiczna, która czeka na rozwiązanie i dlatego genealogia jest tak pasjonująca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz