niedziela, 13 lutego 2011

Genealogia, moje doświadczenia (cz. II)

Genealogia, moje doświadczenia, część II

Autorem artykułu jest Jędrzej Gerwel



Artykuł jest kontynuacją pierwszej części moich uwag o genealogii. Tak jak już wspomniałem istotną dla mnie sprawą było znalezienie oprogramowania, które pozwoliłoby utworzyć drzewo powiązań rodzinnych, a także przechowywać zdjęcia, dokumenty i ważne wydarzenia związane z konkretnymi osobami.

Dzi...
Artykuł jest kontynuacją pierwszej części moich uwag o genealogii. Tak jak już wspomniałem istotną dla mnie sprawą było znalezienie oprogramowania, które pozwoliłoby utworzyć drzewo powiązań rodzinnych, a także przechowywać zdjęcia, dokumenty i ważne wydarzenia związane z konkretnymi osobami.

Dzięki internetowi udało mi się wybrać portal, który spełnia moje oczekiwania, łatwo znajdziemy go posługując się dowolną wyszukiwarką i wywołując „ancestry.com”.

Oprogramowanie ma opcję bezpłatną i po zarejestrowaniu się możemy zacząć budowę własnego drzewa poczynając od siebie, lub dowolnej innej osoby. Kolejno podajemy dalej rodziców, współmałżonków i dzieci . Każdej osobie możemy przypisać zdjęcie, ważne dokumenty i ważne życiowe fakty, można to w każdej chwili zmienić i uzupełnić.

Bardzo istotną sprawą jest to, że oprogramowanie ma bezpośredni dostęp do potężnych baz danych zawierających niezliczone rekordy z urodzinami, ślubami i zgonami gromadzonymi nie tylko na terenie USA.

Mamy też dostęp do danych imigracyjnych, wojskowych i związanych z uzyskaniem wykształcenia.. Wszystkie dane są stale uzupełniane i rozbudowywane.. Wyszukiwanie danych może odbywać się według rozmaitych kluczy.

Można zamówić bezpłatną prenumeratę periodyku, który informuje o wszelkich nowościach na „rynku genealogicznym”. W każdej chwili możemy zwrócić się o pomoc pocztą e-mail do administratora portalu uzyskując potrzebne wyjaśnienia..
Nasze drzewo może być opublikowane w internecie do ogólnego wglądu, lub też tylko dla wyłącznie zaproszonych przez nas osób.

Podzielę się tu wiadomością, która mnie bardzo ucieszyła: kilka dni temu odezwał się do mnie przez pocztę e-mail ktoś, kto wyszukał moje drzewo genealogiczne. Drzewo, które publikuję jest ogólnie dostępne w internecie. Okazuje się, że jest to potomek mojego pradziadka. Mieszka od urodzenia w USA .Dzięki temu poznałem nieznaną do dziś część rodziny, a także moje drzewo rozbuduje się!!!
Z dużym wzruszeniem oglądałem też niedawno listę pasażerów duńskiego statku, którym na początku XX wieku przyjechał do USA brat mojego dziadka chroniąc się przed wcieleniem do carskiego wojska.

Jedynym mankamentem tego wspaniałego oprogramowania jest to, że istnieje tylko w wersji angielskiej. W tym języku będziemy porozumiewać się z administratorem i potrzebny będzie też przy uruchamianiu opcji oprogramowania.
Wszystkim, którzy czują w tym miejscu językowy niedosyt polecę bardzo przydatne książki, które łatwo można zamówić przez internet:
http://angielski-konwersacje.zlotemysli.pl/edwardstanislaw.php
http://angielski.zlotemysli.pl/edwardstanislaw.php
Życzę wszystkim wielu emocji w genealogicznych przygodach rodzinnych.
Jędrzej Gerwel

---

===================================================== ..uważam, że nie ma lepszych polskich poradników internetowych: http://sukurs2007.ecom.net.pl/ =====================================================


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Genealogia, moje doświadczenia

Genealogia, moje doświadczenia

Autorem artykułu jest Jędrzej Gerwel



Chciałbym podzielić się tu kilkoma spostrzeżeniami, które być może przydadzą się osobom zainteresowanym historią własnej rodziny. Sam nosiłem się z takim zamiarem już od dawna i w miarę poznawania losów moich przodków wciągało mnie to coraz bardziej.


Jak każdy znałem swoich najbliższych osob...
Chciałbym podzielić się tu kilkoma spostrzeżeniami, które być może przydadzą się osobom zainteresowanym historią własnej rodziny. Sam nosiłem się z takim zamiarem już od dawna i w miarę poznawania losów moich przodków wciągało mnie to coraz bardziej.

Jak każdy znałem swoich najbliższych osobiście lub ze słyszenia. Najstarsze poznane wiadomości dotyczyły mojego pradziadka, który zmarł przed I Wojną Światową. Wiedziałem też, że jego dwaj bracia na początku XX wieku wyemigrowali do USA i tam założyli rodziny.

Zrobiłem pierwszą przymiarkę spisując chronologicznie wszystkie osoby, o którtch miałem wiadomości. Pierwszy najprostszy graf zajął mi kartkę formatu A3.

Szybko zauważyłem, że uzupełnianie moich danych zaczyna naruszać aktualny schemat graficzny i usystematyzowaną listę. Gromadziłem też dane dotyczące ważniejszych życiowych momentów poszczególnych osób oraz dokumenty i zdjęcia.

Komplet wiadomości o rodzinie stanowił stale modyfikowany schemat - drzewo, listę, albumy ze zdjęciami oraz kilka teczek z dokumentami. "Zarządzanie" całością wymagało dużej skrupulatności, a demonstrowanie osobom zainteresowanym było bardzo kłopotliwe.

Zawsze myślałem o takim narzędziu, które w jednym miejscu jednoznacznie ujmie powiązania rodzinne, wszystkie inne ważne dane personalne, dokumenty, zdjęcia oraz fakty z życia.

Nie mam zamiaru zanudzać czytających moje uwagi koligacjami w mojej rodzinie. Zdaję sobie sprawę, że to może interesować tylko tych, którzy są w to bezpośrednio zaangażowani. Jeśli znajdą się chętni to w następnym odcinku podzielę się z nimi tym, co odkryłem.

Dzięki internetowi udało mi się dotrzeć do doskonałego, oficjalnie dostępnego, darmowego oprogramowania, które w jednym wirtualnym miejscu potrafi skompletować strukturę rodziny, dużo danych o poszczególnych osobach, a także zdjęcia, dokumenty oaz nagrania dźwiękowe i video. Wszelkie korekty i uzupełnienia nie stanowią żadnego problemu. W moim tak zbudowanym drzewie zapisałem 117 osób.

Osobną, poważną sprawą w badaniu historii rodziny jest poszukiwanie danych. Dotychczas robiłem to głównie pisząc do różnych instytucji lub osób, co bardzo rozciągało sprawę w czasie. Oprogramowanie, o którym wspomniałem zapewnia dostęp do potężnych baz danych, gdzie z dużym prawdopodobieństwem można wyszukać coś ciekawego o naszych przodkach.

Piszę to wszystko, aby zachęcić do dbania o przeszłość własnej rodziny. Jestem świadom, że to co proponuję jest czysto amatorską działalnością, ale daje dużo satysfakcji, jest źródłem ciekawych odkryć i spostrzeżeń.

Będę wdzięczny za komentarze, które pobudzą mnie do napisania następnej części.

Jędrzej Gerwel


---

======================================================
.. nie znam lepszych polskich poradników internetowych:
http://sukurs2007.ecom.net.pl/
======================================================


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

niedziela, 30 stycznia 2011

Jak zacząć poszukiwania genealogiczne


Rozpoczynając swoją przygodę z poszukiwaniami genealogicznymi zastanawiałem się jak daleko wstecz uda mi się odnaleźć informacje o moich przodkach. Wychowując się w domu pełnym ludzi mi bliskich na temat historii rodziny Chromińskich mówiło się mało, a można powiedzieć że prawie wcale. Nie było mi dane porozmawiać o tym z dziadkiem, gdyż zmarł cztery lata przed moimi narodzinami. Z tego powodu głównym źródłem informacji o Chromińskich była babcia. Jak sama wspominała, mój dziadek nie wiedział zbyt wiele o historii rodziny. W chwili śmierci swojego ojca (a mojego pradziadka) miał bowiem dwanaście lat. Moja babcia będąc osobą bardzo towarzyską często zasiadała w kuchni i opowiadała mi o swoich przeżyciach. Z jej opowieści wyłapywałem powtarzające się fakty. Byłem wtedy jeszcze dzieckiem, a już wiedziałem że rodzina dziadka pochodziła „gdzieś z siedleckiego”, ale skąd dokładnie nie wiadomo.
Mój dziadek Jan urodził się w 1923 r. w Markach. Był drugim dzieckiem Stanisława i Stanisławy z Borkowskich. Dziadek miał dwie siostry – starszą o dwa lata Michalinę oraz młodszą o pięć lat Marię. Dziadek dorastał i wychowywał się w podwarszawskich Markach. W tej miejscowości na cmentarzu znajdują się groby dziadka i jego siostry oraz pradziadków.
O pradziadku Stanisławie mówiło się w domu że walczył jako żołnierz armii carskiej w wojnie rosyjsko-japońskiej 1905 r. Po jej zakończeniu miał rzekomo długo przebywać na wschodzie będąc jeńcem w Mandżurii. Tata opowiadał, że w domu u babci była gdzieś nawet stara fotografia pradziadka w mundurze rosyjskim, ale będąc dzieckiem nigdy jej nie widziałem. Z kolei babcia wspominała, że pewnych informacji o pradziadku Stanisławie (a jej teściu) dowiedziała się wraz z dziadkiem w dniu ich ślubu w Mrozach w 1954 r. Wówczas to ksiądz, który udzielał im sakramentu małżeństwa, wspomniał że znał mojego pradziadka – wyruszając na wojnę z Japończykami zostawił żonę z którą nie miał dzieci. Kobieta ta miała być niskiego wzrostu i umarła na tyfus kiedy pradziadek był na wschodzie. Ten sam ksiądz opowiadał także o pewnym oficerze (babcia raz podawała że był to generał, a innym razem że pułkownik), który nazywał się Chromiński. Ów oficer miał mieszkać przed wojną w okolicach Wołomina i jeździł na białym koniu. Moja rodzina wiedziała tylko o jednym rodzeństwie pradziadka Stanisława. Była to młodsza siostra Zofia, której potomkowie do tej pory żyją w Warszawie i z którymi zawsze byliśmy w bliskich relacjach. To od nich otrzymałem przygotowane drzewko genealogiczne, które dosłownie mnie „zamurowało”. Z ustalonych przez nich informacji wynikało, że pradziadek Stanisław oprócz siostry Zofii miał jeszcze trójkę rodzeństwa – siostrę Halinę, brata Jana (zmarł w wieku trzech lat) oraz jeszcze jednego nieznanego z imienia brata (zmarł w wieku dwudziestu trzech lat). Potomkowie Haliny również mieszkają w Warszawie i utrzymują kontakt z potomkami Zofii. Z ich relacji wynika, że rodzeństwo poróżniło się pewnym wydarzeniem i wówczas kontakt został zerwany. Z przeprowadzonej przeze mnie rozmowy telefonicznej z wnuczką Haliny dowiedziałem się, że jej dziadkowie również mieszkali w Markach i że także tam urodziła się jej mama.
Otrzymane drzewo genealogiczne dostarczyło mi wiele cennych informacji, a wśród nich tę najcenniejszą – kolejne ogniwo wstecz – prapradziadka Ludwika, o którym nigdy wcześniej w domu nic nie słyszałem. Analizując drzewo szybko zauważyłem pewien przypadek lub celowość w powtarzaniu się w mojej gałęzi tych samych imion. I tak mój dziadek Jan nosił imię po swoim stryju. Mój tata nosi imię po swoim dziadku Stanisławie, a ja z kolei po siostrze dziadka Michalinie.
Będąc już na stażu w Archiwum Głównym Akt Dawnych zacząłem zbierać informacje dotyczące rodu Chromińskich. W tym celu przeglądałem dostępne w czytelni archiwum herbarze, słowniki oraz dokumenty. Wówczas to odkryłem, że nasz ród wywodzi się z ziemi siedleckiej i przypomniałem sobie o opowieściach babci. Zacząłem naciskać na babcię, aby opowiedziała mi wszystko jeszcze raz o tym co wie i pamięta na temat rodziny Chromińskich. Dopiero wtedy pokazała mi fotografię pradziadka Stanisława w mundurze rosyjskim oraz jego fotografię ślubną. Babcia przypomniała sobie także o jakichś dokumentach przechowywanych na dnie szuflady. Zaczęliśmy razem szukać i znaleźliśmy! Był to oryginalny dowód osobisty mojego pradziadka z 1923 r. W dokumencie tym była dokładna data urodzenia pradziadka oraz jego miejsce urodzenia – Siedlce. Dowód zachowany był w kiepskim stanie i wymagał naprawy. W środku była kolejna fotografia pradziadka oraz małe zdjęcie prababci z dziećmi. W szufladzie znajdował się również akt chrztu mojego dziadka Jana. Odnalezienie tak cennych dla mnie pamiątek po przodkach rozbudziło we mnie głód informacji. W tym samym okresie poprzez stronę internetową www.chrominscy.pl poznałem ciekawe osoby o podobnych zainteresowaniach. Ich wiedza oraz doświadczenie zaowocowały wizytą (moją i taty) w Archiwum Państwowym w Siedlcach. Bez większych problemów udało nam się odnaleźć w księgach parafialnych pośród zapisków w języku rosyjskim informację dotyczącą momentu narodzin i chrztu pradziadka Stanisława. Wynikało z niej, że mój prapradziadek Ludwik był w Siedlcach kolejarzem i pracował w charakterze dróżnika. W tym miejscu muszę nadmienić, że oprócz Ludwika na kolei pracował całe życie także mój dziadek Jan jak starszy instruktor Straży Ochrony Kolei, mój tata Stanisław był starszym maszynistą elektrycznych pojazdów trakcyjnych (emeryt), a stryj Wojciech nadal jest starszym inspektorem diagnostyki torowej.
Tuż po stażu w AGAD-zie podjąłem pracę w Centralnym Archiwum Wojskowym w Rembertowie oraz rozpocząłem studiowanie historii (specjalizacja: archiwistyka i zarządzanie dokumentacją) na Akademii Podlaskiej (obecnie Uniwersytet Przyrodniczo-Humanistyczny) w Siedlcach. Dokumenty na studia pojechałem złożyć wraz ze stryjem, który mi towarzyszył. Wykorzystaliśmy ten dzień także na poszukiwania w siedleckim archiwum. Udało nam się odnaleźć zapis o narodzinach siostry pradziadka Zofii, która urodziła się już w Mrozach. Także w tym fragmencie prapradziadek Ludwik zapisany był jako dróżnik kolejowy, lecz już na stacji Mrozy. Mając podany wiek Ludwika w momencie narodzin obojga dzieci oraz daty ich narodzin, można było z łatwością ustalić jego rok urodzenia – 1845.
Pracując w archiwum wojskowym przypomniałem sobie o babcinych opowieściach o generale Chromińskim na białym koniu. Udało mi się odnaleźć nie generała, a pułkownika Kazimierza Chromińskiego. Pasował on do relacji zasłyszanej od księdza, bowiem mieszkał w willi „Chromna” (nazwa wsi będącej rodowym gniazdem rodu Chromińskich i leżącej 10 km na płd.-wsch. od Siedlec w parafii Zbuczyn) pod Wołominem (w Kobyłce). Jak się później okazało, był to rodzony brat dziadka naszego byłego prezesa Stowarzyszenia Rodu Chromińskich i nota bene były dowódca 22. Siedleckiego Pułku Piechoty (07.12.1918 – 15.04.1919).
Od koleżanek i kolegów z pracy dowiedziałem się, że w Rembertowie mieszkają jacyś Chromińscy, a na miejscowym cmentarzu są także pochowani. Informacja o rembertowskich grobach Chromińskich bardzo mnie zaciekawiła, bowiem cmentarz usytuowany jest na Nowym Rembertowie przy ulicy Grzybowej. Nazwa ulicy pochodzi od nazwy istniejącej jeszcze przed wojną wsi Grzybowa, którą wchłonął Rembertów. Było to dla mnie o tyle ciekawe, bo w odnalezionym dowodzie osobistym pradziadka widnieje następujący wpis urzędnika w rubrykach:
„Miejsce osiedlenia (miejsce zapisu do ksiąg stałej ludności, przynależność gminna, miejsce zapisu do ksiąg organizacji stanowych) pow. Warszawski gm. Okuniew, w. Grzybowa № 1 str. 410.
Miejsce zamieszkania (faktycznego stałego pobytu) w. Marki gm. Brudno.
Zapisek ten jednoznacznie wskazuje, iż mój pradziadek znał tę miejscowość i za pewne żyjących tu Chromińskich. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że byli nawet bliższą rodziną. Podbudowany swoim odkryciem udałem się na tamtejszy cmentarz i znalazłem grób Piotra Chromińskiego, zmarłego w latach 80-tych. W rok później wraz ze swoją dziewczyną (Rembertowianką) udałem się ponownie na cmentarz rembertowski. Wówczas odnaleźliśmy kolejne dwa groby Chromińskich. I tu znów albo zbieg okoliczności, albo celowość w postaci nieznanej nam tradycji (chodzi o nazwę imion, zakładając że była to bliższa rodzina mojego pradziadka) – w pierwszym grobie pochowany był Jan Chromiński, a w drugim Stanisław wraz z synem Aleksandrem. Jakby tego było mało, to ów pochowany Jan leży we wspólnej mogile z osobami o nazwiskach: Borkowski i Domański. Jako student historii w Siedlcach oraz genealog-amator dobrze wiem, że są to typowe i często występujące w rejonie Siedlec nazwiska okolicznej drobnej szlachty (podobnie jak Chromińscy), pochodzące od nazw wsi: Borki i Domanice.
Na zakończenie, odnośnie tej powtarzalności imion w mojej gałęzi, chciałbym przytoczyć fragment zapisu o Chromińskich wylegitymowanych w Heroldii Królestwa Polskiego z herbarza Seweryna Uruskiego „Herbarz szlachty polskiej”:
Po Janie, drugim synu Andrzeja, synowie: 1) Wojciech, tego syn Krzysztof pozostawił syna Ludwika, po którym syn Józef zaślubił Franciszkę Borkowską i z niej miał syna Franciszka, wylegitymowanego w Królestwie 1840 r.; 2) Jakób, po którym pochodzący: Tomasz, Antoni i Andrzej, synowie Franciszka, 1851 r., a Jan i Franciszek, synowie Wojciecha, i Małgorzaty Jastrzębskiej, w r. 1855 wylegitymowani w Królestwie. Z tej linii Maciej, pisarz komory celnej w Ciechanowie, a poprzednio w Włocławku, syn Szymona i Agnieszki Rzewuskiej, w r. 1838, Szczepan, syn Andrzeja, właściciel części szlacheckiej we wsi Chromnie, w 1838 r., Stanisław i Jan, w wojsku ros., synowie Ludwika i Tekli z Moszczybrodzkich, w 1851 r. wylegitymowani w Królestwie.
Być może jest to tylko przypadek, ale powtarzają się ponownie te same imiona: Ludwik, Jan i Stanisław, a te z kolei są charakterystyczne dla mojej gałęzi. Stanisław i Jan wylegitymowali się w 1851 r. Mój prapradziadek Ludwik urodził się w 1845 r. i mógł dostać imię po swoim dziadku. On sam mając synów nazwał jednego Jan, a drugiego Stanisław… Czy mój prapradziadek Ludwik był synem wylegitymowanych Jana lub Stanisława? To kolejna zagadka genealogiczna, która czeka na rozwiązanie i dlatego genealogia jest tak pasjonująca.

Tekst mojego syna Michała Jerzego na temat poszukiwań genealogicznych

PRO MEMORIA

Historia fascynowała mnie od najmłodszych lat. Od momentu w którym nauczyłem się czytać „chłonąłem” słowo pisane traktujące o tej tematyce jak również wszelkiego rodzaju programy w telewizji. Ta pasja rozwijana i kształtowana poprzez wiek nastoletni trwa nadal. Szczęśliwe koleje losu sprawiły, iż zainteresowania moje i mojego taty mogę realizować w swojej codziennej pracy w archiwum – najpierw w Archiwum Głównym Akt Dawnych w Warszawie, a obecnie w Centralnym Archiwum Wojskowym oraz poprzez studiowanie historii na Akademii Podlaskiej w jakże bliskim naszym sercom Siedlcach. Kierowanie pracownią konserwacji dokumentów poniekąd pomaga mi realizować także zainteresowanie plastyką, na zajęcia której uczęszczałem w dzieciństwie. Cierpliwość i konsekwencja, tak potrzebna w niełatwym procesie odtwarzania pierwotnego wyglądu i stanu dokumentacji, pomaga mi także w moim hobby – modelarstwie. Można rzec, że w swojej pracy łączę przyjemne z pożytecznym – w dosłownym tego znaczeniu, ponieważ oprócz możliwości rozwijania pasji mam nieoceniony dostęp do wszelkiego rodzaju dokumentów i publikacji, a co za tym idzie również do Chromińskich – bohaterów minionych wieków i wydarzeń.
Efekty poszukiwań genealogicznych naszych przodków skwapliwie kopiuję i utrwalam, aby stanowiły wartość nie tylko dla nas samych, ale również dla kolejnych pokoleń naszego rodu. Podczas odbywania stażu w AGAD-zie oprócz kontaktu z dokumentami miałem możliwość zapoznania się z treścią wielu opasłych tomów leciwych herbarzy, encyklopedii i słowników. To wówczas prawdopodobnie doszło do jak to nazywam żartobliwie „skrzywienia”, polegającego na zaczynaniu przeglądania książek od indeksu osób wymienianych w publikacji. W archiwalnej czytelni śledząc informacje o losach Chromińskich oraz popadając w dumę uczyłem się patriotyzmu.
W niniejszym szkicu chciałbym podzielić się z Wami co ciekawszymi informacjami do których dostęp niekiedy jest ograniczony, a które mogą Nam pomóc w zrozumieniu naszej wspólnej historii. Z okazji 90-tej rocznicy odzyskania przez nasz kraj niepodległości pozwoliłem sobie szczegółowiej przybliżyć informacje o naszych przodkach w aspekcie militarnym i narodowowyzwoleńczym.
I tak najstarszym jak do tej pory przodkiem wspominanym w herbarzach jest Stanisław Chromiński – współwłaściciel wsi Chromna w 1580 r. (najstarsza wzmianka o Chromnej pochodzi z 1529 r.). W tych samych herbarzach oraz w dokumentach Heroldii Królestwa Polskiego wymieniana jest inna ciekawa postać – Andrzej (Jędrzej), który w 1659 r. swoim synom pozostawił w spadku wsie Ługowo (Ługi Wielkie) i Chromną. Najwięcej informacji udało mi się zebrać o Kazimierzu Broniszu, urodzonym w 1759 r. w Chromnej słynnym bibliofilu i nauczycielu, który brał udział w Insurekcji Kościuszkowskiej. W jednej z powojennych publikacji opracowane zostały materiały dotyczące Kawalerii Narodowej Wojska Koronnego z końca XVIII w. Przeglądając je natknąłem się na listę II-iej Brygady owej kawalerii ze stycznia 1790 r. Z listy tej wynika, iż w I-szej Chorągwi hetmana polnego koronnego Rzewuskiego w gronie oficerów służyło aż czterech Chromińskich: Aleksander (namiestnik chorągwi), Jacenty, Ignacy i Teodor. Podobnie w kawalerii, lecz tej bliższej sercom i pamięci Polaków, bo w szwoleżerach Gwardii Cesarza Napoleona Bonaparte, służył nieznany z imienia Chromiński, biorący czynny udział w większości kampanii okresu 1812-1814.
Udział naszych przodków w Powstaniu Listopadowym obrazują losy Władysława i Jana. Ten pierwszy był sierżantem 16. Pułku Piechoty Liniowej formującego się na Lubelszczyźnie. W momencie przekraczania granicy z Prusami w październiku 1831 r. został awansowany na podporucznika. W styczniu 1832 r. przybył do Francji i następnie przebywał w obozie dla emigrantów polskich (w większości żołnierzy) w Besançon, wśród których znajdowały się takie osobistości jak Szymon Konarski czy Ludwik Mierosławski. Władysław brał czynny udział w tzw. „wyprawie frankfurckiej” płk. Józefa Zaliwskiego w 1833 r. W kwietniu tego samego roku po nieudanej wyprawie przeszedł do Szwajcarii. Z kolei Jan jako szeregowy żołnierz tuż po przegranym powstaniu internowany i więziony był w Prusach. Co ciekawe, Prusacy załadowali polskimi jeńcami trzy statki z zamiarem wysłania ich jako „białych murzynów” do Ameryki. Ich plany pokrzyżował nieoczekiwany bardzo silny sztorm, w wyniku którego dwa okręty zawinęły do portów we Francji, a trzeci do Portsmouth w Wielkiej Brytanii. Właśnie na tym ostatnim statku znajdował się Jan, który w nowym dla siebie kraju w latach 1834-1839 pobierał zasiłek od rządu brytyjskiego.
W kolejnym wielkim zrywie narodowym - Powstaniu Styczniowym, brał udział Tomasz z linii naszego prezesa Stowarzyszenia Rodu Chromińskich. Jest on wymieniony na liście osób zesłanych w głąb Rosji na osiedlenie i roboty.
W miejscu mojej aktualnej pracy w Centralnym Archiwum Wojskowym dotarłem i odnalazłem dokumenty – teczki personalne Chromińskich, którzy w okresie międzywojennym jako oficerowie służby czynnej lub rezerwy walczyli o niepodległość Polski oraz służyli w odrodzonym Wojsku Polskim. Wśród nich dokładnie opisane losy dwóch braci dziadka (Romana) naszego prezesa Sławka – płk. Kazimierza i por. Andrzeja oraz stryja - rtm. Jerzego (nota bene ze świetnymi opiniami dowódców podczas ćwiczeń rezerwy w polu). Śledząc natomiast przebieg służby wojskowej płk. Kazimierza Chromińskiego zapałałem ogromnym szacunkiem dla 22. Pułku Piechoty z Siedlec, którego pierwszym dowódcą był właśnie Kazimierz. Historia 22 pp tak bardzo mnie zafascynowała, iż zbieram wszelkie dostępne informacje na temat tegoż pułku, a historia i moment jego powstawania i formowania stanowiły temat mojej pracy magisterskiej.
O udziale trzech naszych przodków w Powstaniu Warszawskim podaje „Wielka Ilustrowana Encyklopedia Powstania Warszawskiego”. Wymienieni są w niej: ppor. Franciszek (trafił później do Oflagu w Murnau), plut. Franciszek ps. „Baca” (Zgr. „CHROBRY II”, komp. łączności) oraz poległy w dn. 06.09.1944 r. w Śródmieściu strz. Tomasz Tadeusz ps. „Wielki”, o którym w swojej publikacji dot. Batalionu AK „KILIŃSKI” wspomina także Bronisław Lubicz-Nycz.